niedziela, 25 maja 2008



Johann Wolfgang Goethe

"Król Elfów"


Czyj galop tak tętni w wichurze i ćmie?
To ojciec z swym synem na koniu w cwał rwie,
to ojciec swe dziecię w czas wiezie spóźniony
i grzeje, ogarnia mocnymi ramiony.

-Mój synu,wciąż z lękiem twarzyczkę zasłaniasz...
-Nie widzisz mój ojcze, jak elf nas dogania?
Król elfów w koronie... i wlecze swój płaszcz...
-Mój synku, mgła wstała, mgła wlecze się, patrz!

"Pójdź do mnie, chodź do mnie chłopczyno bez obaw!
Znam ślicznych gier mnóstwo, chodź pobaw się, pobaw!
I pełno mam kwiatów na brzegach mych wód,
a matka ma chowa złocistych szat w bród..."

-Mój ojcze, mój ojcze, czyś tego nie słuchał,
co Elf mi obiecał, naszeptał do ucha?
-Uspokój się synku, uspokój się mały,
to wiatr tak w olszynach liść rusza, liść stlały.

"Choć piękny mój chłopcze, w te olchy... Chodź ze mną!
Me córki troskliwie hołubić cię będą.
Me córy tam tańczą, nim zejdzie świt -
wśpiewają, whuśtają i ciebie w swój rytm..."

-Mój ojcze, nie widzisz, tam w cieniu, przy drzewie
Król Elfów mnie wabi do swoich królewien
-Mój synku... mój synku sokoli mam wzrok:
To stare trzy wierzby szarzeją przez mrok.

"Ja kocham się w tobie… Twój wdzięk mnie zniewolił…
a będziesz oporny, to porwę wbrew woli ! "
-Tatusiu… Tatusiu, ach jaki ból!
Już ciągnie mnie, ciągnie okrutny Król!...

Strach ojca porywa. Ostrogą spiął konia,
Wiatr ściga - a dziecko majaczy w ramionach.
I dopadł wrót domu, nim zeszedł świt.
Na rękach syn jego już nie żył. Już stygł…


Brak komentarzy: