Tim Burton
"Vincent"
Herbert Zbigniew
"Hakeldama"
Kapłani mają problem
z pogranicza etyki i rachunkowości
co zrobić ze srebrnikami
które Judasz rzucił im pod nogi
suma została zapisana
po stronie wydatków
zanotują ją kronikarze
po stronie legendy
nie godzi się wpisywać jej
w rubryce nieprzewidziane dochody
niebezpiecznie wprowadzić do skarbca
mogłaby zarazić srebro
nie wypada
kupić za nią świecznika do świątyni
ani rozdać ubogim
po długiej naradzie
postanawiają nabyć plac garncarski
i założyć na nim
cmentarz dla pielgrzymów
oddać niejako
pieniądze za śmierć
śmierci
wyjście
było taktowne
więc dlaczego
huczy przez stulecia
nazwa tego miejsca
hakeldama
hakeldama
to jest pole krwi
Kornhauser Julian
"Morskie Oko"
Morskie Oko mruga do mnie:
chodź, posłuchaj dna.
Będziesz miała dużo wspomnień,
gdy zabłyśnie łza.
Gdy podeszłam, zanurzyłam
zimną swoja dłoń,
to od razu uwierzyłam
w granatową toń.
W oku stawu widać góry,
płyną wolno tak,
jakby góry zeszły z chmury
dając tobie znak.
W Morskim Oku ryba śpiewa
hen na cały głos!
Spada wtedy szyszka z drzewa,
a z drzewiny kos.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,
Formuły tej nauczył mnie przyjaciel.
Myślałem o spowiedzi w formie listu,
Lecz słowa napisane - brzmią inaczej.
Nie zmusza mnie do tego próżność, trwoga,
Ciekawość, nawyk, nastrój tej świątyni.
Nie wierząc w Boga - obraziłem Boga
Grzechami następującymi.
Za prawo me uznałem to, że żyję.
Za własną potem wziąłem to zasługę
I - co nie moje - miałem za niczyje,
Więc brałem, nigdy się nie licząc z długiem.
Uznałem, że mam prawo sądzić ludzi
Dlatego tylko, że mam tę możliwość.
Poznawszy sposób - jak sumienia budzić
Zbierałem obudzonych sumień żniwo.
Bogactwo zła, którego byłem świadom
Było mi w życiu - tylko za ostrogę.
Cierpieniem cudzym żyłem i zagładą.
Gdy cierpieć, ani ginąć sam - nie mogłem.
Stworzyłem świat - na podobieństwo Świata
Uznawszy, że na wszystko mam odpowiedź,
Lecz nie wyjąłem misy z rąk Piłata
I nie uniknął swojej męki - Człowiek.
Wierzyłem szczerze w wieczne prawo baśni,
Co każe sobie istnieć - dla morału,
Że życie ludzkie samo się wyjaśni
I wola ma jedynie służyć ciału.
Więc nazywałem szczęściem nieodmiennie
To, co zadowoleniem było - z siebie.
I nawet teraz bardzo mi przyjemnie,
Że tak we własnych wątpliwościach grzebię.
Adam Asnyk
"Dwa Anioły"
Dwa anioły spotkały się w locie,
Ponad ziemią, wśród błękitnych mórz
Jeden płynął w purpurze i złocie
Miał wejrzenie jakby rannych zórz.
Drugi w czarnych aksamitach tonął,
Łez brylantem świecił jego wzrok -
A na głowie wieniec z gwiazd mu płonął
I rozjaśniał nieskończony mrok
"Wracam z ziemi - rzekł pierwszy z aniołów -
Gdziem w ogrodzie życia kwiaty siał,
Rozdmuchiwał płomienie z popiołów
I przyśpieszał nowy rozkwit ciał
Tam widziałem, w ciemnej nieszczęść nocy,
Dwóch serc czystych krwawy z losem bój,
Dwojga istot gorzki ból sierocy,
Ich samotny, ciężki życia znój
Więc zbliżyłem dwie niedole z sobą
I miłości owiałem je tchem
A z dwóch smutków nad dawną żałoba
Szczęście rajskim wykwitnęło snem!"
"Ja - rzekł drugi w gwiaździstej koronie
- Wracam także z owych ziemskich pól,
Gdzie na chorych sercach kładłem dłonie...
I na zawsze koiłem ich ból.
Tam spotkałem, pomiędzy innemi,
Jedną dusze szlachetną, bez plam -
l kochałem tego syna ziemi,
Co pięknością dorównywał nam.
Lecz dojrzałem, że w żywota męce
Zaczął oliwiąc się... rdzy dostrzegłem ślad,
l strwożony, wyciągnąłem ręce,
By, padając, nie poplamił szat.
l miłością prowadzony czystą,
Jak najciszej zbliżyłem się doń...
Zarzuciłem zasłonę gwiaździstą...
I na sercu położyłem dłoń.
W mych objęciach on teraz bezpieczny,
Bo już władzy nie ma nad nim czas -
I zostanie w swej piękności wiecznej,
Nie dotknięty żadną, z ziemskich skaz."
Julian Tuwim
"Chrystus miasta"
Tańczyli na moście,
Tańczyli noc całą.
Zbiry, katy, wyrzutki,
Wisielce, prostytutki,
Syfilitycy, nożownicy,
Łotry, złodzieje, chlacze wódki.
Tańczyli na moście,
Tańczyli do rana.
Żebracy, ladacznice,
Wariaci, chytre szpicle,
Tańczyły tan ulice,
Latarnie, szubienice,
Hycle.
Tańczyli na moście
Dostojni goście:
Psubraty.
Starcy rozpustni, stręczyciele,
Wstydliwi samogwałciciele,
Wzięli się za ręce,
Przytupywali,
Grały harmonie, harmoniki,
Do świtu grali,
Tańczyli swój taniec dziki:
Dalej, Dalej!
Żarli. Pili. Tańczyli.
A był jeden obcy,
Był jeden nieznany,
Patrzyli nań spode łba,
Ramionami wzruszali,
Spluwali.
Wzięli go na stronę:
Mówili, mówili, pytali.
Milczał.
Podszedł Rudy, czerwony:
- Coś za jeden?
Milczał.
Podszedł drugi, bez nosa,
Krościasty:
- Coś za jeden?
Milczał.
Podszedł pijus, wycedził:
- Coś za jeden?
Milczał.
Podeszła Magdalena:
Poznała, powiedziała...
Płakał...
Ucichło. Coś szeptali.
Na ziemię padli.
Płakali.
Chcecie poznać Prawdę? Istotę wszechświata?
Czy tym światem rządzi Bóg, człowiek czy Szatan?
Ja wam mówię - człowiek, w to głęboko wierzę...
Pytam tylko: człowiek-bóg czy człowiek-zwierze?
"I ujrzałem Bestię z morza wychodzącą..."
Ona jest zewnętrzną czy wewnętrzną Mocą?
Człowiek ciągle błądzi... wciąż tkwi w zaślepieniu
przy rozstaju myśli, w swej niewiedzy cieniu...
Dążcie jednak stale w wrót poznania stronę,
za którymi włożą wam wiedzy koronę!
Tu zostaną tylko Pałace Żałoby,
zbiorowe mogiły, sarkofagi, groby...
"Desperado"
Antonio Banderas
Soy un hombre muy honrado,
que me gusta lo mejor,
las mujeres no me faltan ni el dinero ni el amor.
Gineteando en mi caballo,
por la sierra yo me voy,
las estrellas y la luna ellas me dicen donde voy.
Ay ay ay ay,
ay ay mi amor,
ay mi morena
de mi corazon.
Me gusta tocar guitarra,
me gusta cantar el son,
mariachi me acompaña,
cuando canto mi cancion.
Me gusta tomar mis copas,
aguardiente es lo mejor,
tambien el tequila blanco con su sal le da sabor.
Ay ay ay ay,
ay ay mi amor,
ay mi morena
de mi corazon.
Me gusta tocar guitarra,
me gusta cantar el son,
mi mariachi me acompaña,
cuando canto mi cancion.
Me gusta tomar mis copas,
aguardiente es lo mejor,
tambien el tequila blanco con su sal le da sabor.
Ay ay ay ay,
ay ay mi amor,
ay mi morena
de mi corazon.
http://aniolek1204.wrzuta.pl/audio/zrsnSN3Ele/antonio_banderas_-_desperado
Julian Tuwim
"Kotek"
Miauczy kotek: miau!
- Coś ty, kotku, miał?
- Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta już miseczka,
A jeszcze bym chciał.
Wzdycha kotek: o!
- Co ci, kotku, co?
- Śniła mi się wielka rzeka,
Wielka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.
Pisnął kotek: piii...
- Pij, koteczku, pij!...
Skulił ogon, zmrużył ślipie,
Śpi - i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.
"Wszystko co widzimy, może być postrzegane w inny sposób. Dlatego pytam siebie; czy wszystko na co patrzymy nie jest iluzją?"
- Sandro del Prete
AT LAST! HIS ARM IS COMPLETE AGAIN!
Epiphany
I had him! / Miałem go !
His throat was there beneath my hand. /Jego szyja była w moich rekach
Now I had him!/ Już go miałem!
His throat was there and now he'll never come again. / Jego szyja była tam, a teraz on juz nigdy tu nie wroci
Easy now, hush love hush / spokojnie, cicho kochany cicho
I keep telling you...?/ Mówię do ciebie...
...when?/...kiedy?
What's your rush?/ Po co ten pośpiech?
Why did I wait? / Po co ja czekałem?
You told me to wait / Kazałaś mi czekać
Now he'll never come again. / A teraz on juz nigdy tu nie wróci
There's a hole in the Word like a great black pit / W świecie dziura jest, wotchłani mgła
And it's filled with people, who are filled with shit / A w niej wcielenie najgorszego zła
And the vermin of the world inhabit it. / I zapełniają go szkodniki tego świata
But not for long... / ale nie na dlugo już…
They all deserve to die. /Wszyscy zasługują na śmierć!
Tell you why, Mrs. Lovett, tell you why. / Niech Pani powie dlaczego Pani Lovett niech pani powie dlaczego
Because in all of the whole human race / Ponieważ w całej rasie ludzkiej
Mrs. Lovett, there are two kinds of men and only two / Pani Lovett, są dwa rodzaje ludzi I tylko dwa
There's the one staying put in his proper place / Jedni siedzi w odpowiednim dla niego miejscu
And the one with his foot in the other one's face / A drudzy depczą tym pierwszym po twarzy
Look at me, Mrs. Lovett, look at you. / Niech pani popatrzy na mnie pani Lovett, niech pani popatrzy na siebie
Now, we all deserve to die / teraz wszyscy zasługujemy na smierc
Even you Mrs. Lovett...even I / Nawet ty , pani Lovett... nawet ja
Because the lives of the wicked should be made brief / Ponieważ życie niegodziwców powinno być skracane
For the rest of us death will be a relief / Dla reszty z nas smierc bedzie ulgą
We all deserve to die. / Wszyscy zasługujemy na smierc
And I'll never see Johanna / I juz nigdy nie zobaczę Johanny
No I'll never hug my girl to me - finished! / Nie, juz nigdy nie przytulę mojej dziewczynki - skończone!
Alright! You sir, , how about a shave? / Dobra! Pan, może golenie?
Come and visit your good friend Sweeney. / Chodź I odwiedź swojego dobrego przyjaciela Sweeney’a
You sir, too sir? Welcome to the grave. / Pan, pan tez? Witam w grobie
I will have vengeance. / Będę sie mścił
I will have salvation. / Zbawienia dostąpię
Who sir, you sir? / Kto proszę pana? Pan?
No ones in the chair, Come on! Come on! / Fotelik pusty, chodźcie, chodźcie!
Sweeney's waiting. I want you bleeders. / Sweeney czeka, upuszcze wam krwi
You sir! Anybody! / Pan! Ktokolwiek!
Gentlemen now don't be shy! / No panowie… nie wstydźcie się
Not one man, no, nor ten men. / Nie jeden człowiek, nie 10 ludzi,
Nor a hundred can assuage me. / Nie stu może mnie uspokoić
I will have you! / I jego chwycę też
And I will get him back even as he gloats / I urządzę niezłą rzeź nawet, gdy bedzie triumfował
In the meantime I'll practice on less honorable throats / A tymczasem na szacownych gardłach się wyszkolę
And my Lucy lies in ashes / Moja Lucy leży w ziemi
And I'll never see my girl again. / I juz nigdy nie zobaczę mojej dziewczynki
But the work waits! /Ale praca czeka!
I'm alive At last! / W końcu jestem żywy
And I'm full of joy! / I jestem pełny radości!
Chociaż niektórzy badacze twierdzą, że Sweeney Todd jest postacią fikcyjną, inni wskazują na istnienie dokumentów potwierdzających, że w osiemnastowiecznym Londynie rzeczywiście działał na Fleet Street „zbrodniczy golibroda”. Todd stał się ważnym bohaterem pierwszych tabloidów, tanich powieści zeszytowych opowiadających przerażające historie o zbrodniarzach („penny dreadfuls”) oraz popularnych przedstawień teatralnych. Medialna kariera Sweeneya Todda staje się potwierdzeniem powiedzenia (pochodzącego z westernu Johna Forda Człowiek, który zastrzelił Liberty Valance’a) głoszącego :
"Kiedy legenda zostaje uznana za fakt, wydrukuj legendę"
Sweeney we wcześniejszych wersjach scenicznych, nie budził w zasadzie innych emocji niż tylko strach i ekscytacja.
Dopiero Sweeney wzbogacony o bolesną przeszłość, ochrzczony (przez dramatopisarza Christophera Bonda) Benjaminem Barkerem, uzyskał wymiar prawdziwie ludzki.
W napisanej w roku 1973 sztuce Todd powraca do Londynu po długoletnim pobycie w więzieniu, skazany (pod fałszywym pretekstem) przez zazdrosnego o jego żonę sędziego Turpina. Barker sam siebie nazwał Sweeneyem - i nagle to imię przestało być tylko hasłem wywołującym dreszcz emocji; stało się symbolem życia złamanego na pół. Sweeney szukał zemsty, i to zemsty uzasadnionej.
Podcinanie gardeł i perwersyjne karmienie miasta jego mieszkańcami było rewanżem - a publiczność, mimowolnie, stanęła po stronie Sweeneya.
"Przerażający, monstrualnie zabawny i melodyjnie emocjonujący.Urzekające, zapierające dech piękno."
-Peters Travers, Rolling Stone
Chcesz się ogolić?
Brzytwa jest ostra. Sweeney czeka.